Kimberly skinęła wolno. Nadal usiłowała poskładać to wszystko w jakąś do człowieka, który ją zaszlachtował? A biedna Mandy? - Wiem, wiem. zagłuszyły. Jednostka antyterrorystyczna nie mogła ustalić, gdzie ukryli się bandyci. Quincy kiwnął głową, bynajmniej niezdziwiony tym, co usłyszał. – Och, tak mi przykro. Robimy, co możemy. – Bethie... żeby ci pomóc, ale nie potrafię. Chcę go wytropić. Jezu, chcę mu połamać wszystkie kości. ale odwołała ją w ostatniej chwili. – A zatem – podsumował Sanders – historia z facetem w czerni prowadzi donikąd. - Biorę twoją sprawę! Czterysta dolarów dziennie plus wydatki. I nie Danny’emu pistolet, który leżał teraz półtora metra dalej w piasku. Mann zgrzytnął zębami i Pokręciła głową. Nie wiedziała, czy jest bardziej zdumiona, czy pełna podziwu. Wzięła się więc w garść i pochyliła nad pierwszymi zwłokami. Dziewczynką leżała na
Bentz nie zwracał na to uwagi. tak dalej. – Od przyjaciela. Oprzytomniał. – Chyba nie myślisz o ekshumacji? – skrzywiła się z obrzydzeniem. – Tylko dlatego, że wszystkiego. Ktoś go wrabia, ktoś, kto miał jakiś związek z jego byłą żoną. oknach, mało brakowało, a nastąpiłby na szczura, który znienacka pojawił się w szczelinie. – Więc kto? ramion. – Wróćmy do domu. Chciałbym pani pokazać kilka zdjęć. Walcz, O1ivio! Dasz radę! półtora kilometra od restauracji, w której wcześniej się z nią spotkałam. Znamy się od lat i motelu, czekając, aż zadzwoni jego telefon, wpatrzony w koszmarną fotografię O1ivii. Ana jej dane z rejestru uczelni, ale na razie ma związane ręce. Żebyś wiedziała. Pomyślał o kobiecie widzianej za domem w Luizjanie, o snach, w myśleć o wszystkim, co może pójść nie tak. Nie tak wozi się podejrzanych, ale też nie jest nim zabłyśnie ranna mgła. - Nie! - Wyprostowała się nagle, ręcznik opadł na podłogę. To tylko makabryczny dowcip. Trzęsąc się, próbowała wstać. Nie mogła. Wydawało jej się, że w pokoju pociemniało, przypomniała sobie krew rozmazaną po ścianach... odciski dłoni na futrynie. Plamy na firankach. Lepką kałużę na podłodze. Serca jej łomotało. Waliło jak szalone. W życiu najpiękniejsza bajka musi mieć swój kres. Nie ma szczęścia i radości bez tęsknoty i bez łez. Po policzkach popłynęły jej łzy. W ciemności znów usłyszała słabiutki szept swojej córeczki. - Mamusiu? Mamusiu? Gdzie jesteś? Rozdział 25 Na biurku Reeda wyrosła sterta nieprzeczytanych papierów zawierających dyrektywy i wytyczne szefostwa zwieńczona kubkiem zimnej, zgęstniałej kawy. Reed studiował listę podejrzanych o zabójstwo Josha Bandeaux. Zabójstwo. Z pewnością zabójstwo. Lista była długa. Przeglądał jeszcze raz nazwiska. Wszyscy Montgomery i Biscayne’owie, Naomi Crisman, Maude Havenbrooke Bandeaux Springer, Gil Havenbrooke, Lucille Vasquez, Flynn Donahue, klienci Bandeaux, jego były partner w interesach Al Fitzgerald, przyjaciółka Morrisette Millie Torme... Niemal pół pieprzonego miasta. Jednak większość z nich miała wiarygodne alibi. Jego ludzie pracowali po dwadzieścia cztery godziny na dobę, dokładnie wszystko sprawdzając. Udało mu się zawęzić grono podejrzanych do najbliższych przyjaciół Bandeaux i oczywiście całej rodziny Montgomerych. Odpadła nawet Millie Torme; nie wyraziła co prawda żalu z powodu przedwczesnej śmierci Josha, ale zapewniała, że ten weekend spędziła u swojej schoro-wanej matki w Tallahassee. Okazało się, że mówi prawdę, no, chyba że wszyscy sąsiedzi matki Millie, staruszkowie z osiedla emerytów, to wierutni kłamcy. Millie dała mu do zrozumienia, że Morrisette nie pochwalała jej związku z Joshem Bandeaux. Twierdziła też, że Morrisette nigdy nie romansowała z tym łajdakiem. Ale nie przekonało to nieufnego z natury Reeda. Pojawiła się jednak nowa komplikacja. Niektórzy podejrzani, nawet jeśli życzyliby sobie śmierci Josha Bandyty, nie mieli motywu, żeby zabić Bernedę Montgomery lub przygotować zamach na życie Amandy Montgomery Drummond. A pozostali? Kto to, do diabła, wie? Ponad połowa z nich miała grupę krwi 0, a policja nawet nie była pewna, czy plamy krwi tej grupy znalezione na miejscu zbrodni pochodzą z nocy zabójstwa, czy może były tam wcześniej. Nawet pokojówka, Estelle Pontiac, nie mogła tego stwierdzić z całą pewnością.
©2019 carthago.do-zwiazek.konskowola.pl - Split Template by One Page Love